Fatalny wynik Polaków na igrzyskach w Pekinie – jak było dawniej?
Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie były 24 edycją tej imprezy. Pierwsze zimowe zmagania olimpijczyków odbyły się w 1924 roku we francuskim Chamonix. Już wtedy pojawili się na arenach Polacy, lecz zaledwie siedmiu. Pierwszego zimowego medalu doczekaliśmy się dopiero w 1956 roku we włoskiej Cortinie d’Ampezzo. Brązowy medal zdobył wówczas Franciszek Gąsienica w kombinacji norweskiej. Nawiązuję do tego nie bez przyczyny.
Nie licząc igrzysk gdzie nie zdobyliśmy krążków wcale, podczas ostatnich igrzysk w Pekinie Polacy zaprezentowali się równie fatalnie co w roku 1956. Z Chin wracamy z jednym brązowym medalem Dawida Kubackiego.
Polacy na zimowych igrzyskach medale zdobywali ledwie na sześciu imprezach. Łącznie mamy ich zaledwie 23. Nigdy nie było rewelacyjnie, ale nawet na wcześniejszych w Pjongaczangu (2018r) były dwa medale: brąz drużynowy skoczków oraz złoto Kamila Stocha.
Najlepiej było w Soczi i Vancouver, odpowiednio 2014 i 2010 rok. Wszystko jednak za sprawą tak naprawdę Kamila Stocha, Adama Małysza i Justyny Kowalczyk, która przecież medale zdobywała już od Turynu w roku 2006. W Rosji i Kanadzie cztery lata wcześniej przebłysk formy mieli panczeniści i łyżwiarki.
Niestety, Polacy zimową potęgą nigdy nie byli i pewnie nigdy nie będą. Rzeczywistość jednak jest przerażająca, bo jeden brązowy medal to wynik fatalny jak na kraj, w którym żyje ponad 35 milionów ludzi, a przecież z dostępem do gór czy zimowej infrastruktury też nie ma tragedii.
Zajmujemy 27. Miejsce w klasyfikacji medalowej obok Łotwy, Estonii czy Ukrainy. Przed nami choćby Belgia czy Węgry, które nie należą też do zimowych kolosów. Wiadomo, nie ma co mierzyć się do najlepszych, Norwegów, Chińczyków, Amerykanów, Niemców, Szwedów czy Holendrów, które są potęgami w sportach zimowych. Pewien poziom wypadałoby jednak trzymać.
Następne igrzyska zimowe w Cortinie d’Ampezzo i Mediolanie. Miejmy nadzieję, że wynik będzie lepszy niż ten z roku 2022, ale także 1956, kiedy właśnie stamtąd, z włoskiej ziemi, wróciliśmy z jednym brązem Gąsienicy. Oby władze polskich, zimowych związków w końcu się obudziły. Jeśli dalej tak będzie, za cztery lata nie będziemy już mieli nawet pół sukcesu w skokach, bo przecież era złotej drużyny przemija.